środa, 12 marca 2014

Rozdział 1

***
-Sto lat stara krowo!-krzyknęły chórkiem moje przyjaciółki gdy zdmuchnęłam świeczki w kształcie liczby ,,18''.
-No naprawdę bardzo zabawne!- spojrzałam na koleżanki udając oburzoną.
Posprzeczałyśmy się troszkę a już chwilę potem konsumowałyśmy czekoladowy tort zrobiony przez moją babcię. Był naprawdę pyszny. Nie wiem jak ona potrafi robić takie świetne rzeczy. Przykładowo ja w gotowaniu byłam... no nie oszukujmy się...BEZNADZIEJNA. Raz nawet (nie mam pewności jak) spaliłam ziemniaki. Chyba po prostu je wtedy zostawiłam i woda wyparowała. Dobra... może jednak darujmy sobie moje fascynujące historie kulinarne i przejdźmy do teraźniejszości.
Odstawiłam resztę tortu do lodówki i ruszyłam w stronę salonu, żeby dołączyć do koleżanek. Wydawało mi się, że coś knuły gdyż gdy tylko do nich podeszłam ucichły. Zajęłam miejsce na wolnym fotelu.
-To co...-zaczęła Abby-Idziemy uczcić twoje urodzinki w jakimś klubie?
Już miałam jej coś odpowiedzieć gdy do pokoju wkroczyła babcia. A no właśnie! Mieszkałam z moją babcią od...zawsze. Dlaczego? Powodem jest to, że nigdy nie znałam moich rodziców. Miałam tylko ją a ona mnie. Nie zdarzyło się jeszcze abyśmy rozmawiały na ich temat. Był to dla nas taki jakby temat tabu.
-Momencik moje drogie-uśmiechnęła się babcia.
Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem. Momencik potem dostrzegłam, że trzyma coś za plecami. Ona bardzo dobrze wiedziała, że nie jestem osobą cierpliwą ale za to bardzo ciekawską.
-Mam dla ciebie niespodziankę, kwiatuszku-kontynuowała i podeszła do mnie
Potem wyciągnęła w moją stronę rękę z...kluczami?
-Czy to...-chwyciłam je w swoje dłonie.
-Tak, to klucze do twojego nowego mieszkania. Nie możesz przecież w końcu mieszkać ze mną aż do śmierci! Mam nadzieję, że jednak będziesz mnie odwiedzać-zaśmiała się
Momentalnie zerwałam się z fotela i mocno ją przytuliłam krzycząc ,,dziękuję''. Byłam przeszczęśliwa. Naprawdę nie mogłam w to uwierzyć!
-No już ,już...przestań bo mnie udusisz-powiedziała żartobliwie.
 Posłusznie przestałam ją ściskać. Mimo tego nadal nie mogłam się pozbyć głupiego uśmiechu na mojej twarzy. Moje koleżanki również były bardzo zaskoczone tym prezentem.
-Nie no...Ty to masz fajną babcię-uśmiechnęła się Marry.
-No dobra...Teraz musimy się szykować na imprezkę. I Jess...jedziesz z nami czy tego chcesz czy nie-usłyszałam głos Kate.
No właśnie problem był w tym, że wolałabym zostać...

***

Po jakimś czasie byłyśmy już gotowe. Wymalowane i wystrojone nakładałyśmy buty w korytarzu.
-Bawcie się dobrze-powiedziała babcia
Podeszłam do niej i ucałowałam ją w policzek.
-Będziemy. Postaram się wrócić jak najszybciej. Pa!-powiedziałam wychodząc razem z przyjaciółkami z mieszkania.
Na miejsce dojechałyśmy taksówką bo niestety, ale żadna z nas nie posiadała jeszcze prawka.
-Nigdy tu nie byłam...-powiedziałam cicho sama do siebie stojąc przed sporym budynkiem.
Poczułam jak Kate chwyta mnie za rękę i ciągnie w stronę wejścia. Nadal nie byłam zbyt dobrze nastawiona na spędzenie wieczoru w takim miejscu. Byłam typem osoby która raczej niezbyt często bywa na takich imprezach. Otworzyłyśmy drzwi i weszłyśmy do środka. Od razu uderzyła we mnie fala smrodu pijanych osób. Gdy weszłyśmy dalej muzyka stała się tak głośnia, że prawie nie słyszałam własnych myśli. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Przy ścianie skąpo ubrane dziewczyny całowały się z jakimiś chłopakami, wątpię aby ich znały. Na parkiecie było strasznie dużo ludzi. Skakali i tańczyli w rytmie muzyki. Trzeba było uważać idąc przed siebie gdyż na podłodze leżało kilka osób...pewnie już całkowicie pijanych. Pierwsze wrażenie? Co ja tu tak właściwie robię?!
-Wiecie...muszę...yyy...zostawiłam coś w domu.-zaczęłam się wymigiwać.
W tym samym momencie Marry złapała mnie za rękę patrząc na mnie poważną miną.
-Co to to nie kochanieńka! Jesteśmy tu dla ciebie. Masz przecież 18-stkę! Babo, czego ty się boisz?-zaśmiała się głośno.
Zaczerwieniłam się. Mogłaby powiedzieć to troszkę ciszej. Teraz ludzie stojący obok się na mnie gapili. Szybko wyrwałam rękę z jej uścisku i pobiegłam w stronę wyjścia.
-Jessica!-usłyszałam za sobą
Prawdopodobnie już by za mną biegła ale utknęła w tłumie ludzi razem z Kate i Abby. Im dalej szłam tym muzyka zaczynała być coraz ciszej, co mnie bardzo uradowało. Obejrzałam się za siebie nie zwalniając kroku. Nagle w coś uderzyłam. No chyba gorzej już być nie mogło! Spojrzałam w górę. Okazało się, że zderzyłam się z jakimś chłopakiem...bardzo przystojnym chłopakiem. Wpatrywałam się w jego przecudne szaro-niebieskie oczy zupełnie zapominając o tym co robiłam przed chwilą.
-Słoneczko, gdzie się wybierasz?- spytał z uwodzicielskim uśmiechem
Momentalnie się ocknęłam. No tak! Muszę się stąd wydostać!
-Ja...muszę iść! Babcia na mnie czeka!...muszę nakarmić kota! ...yyy...Zostawiłam włączone żelazko!-zaczęłam wymyślać sto wymówek na minutę.
Chłopak jedynie głośno się zaśmiał. Czułam jak gorąco napływa do moich policzków. Przykucnął troszkę tak, żeby jego twarz była na równi z moją. Teraz mogłam dokładnie się mu przyjrzeć. Faktycznie był bardzo pociągający. Patrzył swoimi cudownymi oczami prosto w moje. Nie mogłam jednak wytrzymać tego napięcia i szybko odwróciłam wzrok cała czerwieniąc się ze wstydu. Usłyszałam jego cichy chichot. Strasznie mnie onieśmielał i nie mogłam nic z tym zrobić. Chwycił delikatnie mój podbródek tym samym zmuszając mnie abym znów na niego spojrzała.
-Jestem Louis. A ty, księżniczko?-wyszczerzył swoje idealnie białe zęby w uśmiechu.
Nie słuchałam zbytnio co do mnie mówił. Skupiłam się głównie na jego oczach i twarzy, analizując każdy jej fragment.
-Piękny...-wyszeptałam zupełnie jakbym została zaczarowana.
Gdy jednak zrozumiałam co właśnie powiedziałam szybko zakryłam usta ręką i cała się zaczerwieniłam. Louis zaśmiał się dość głośno. Było mi tak strasznie głupio! Wzięłam kilka głębokich oddechów i zdjęłam dłoń z ust.
-Jessica...Jessica Rogers-powiedziałam szybko
Chwilę potem walnęłam tak zwanego face palma. Po co ja mu to mówię? Coś jest dzisiaj ze mną nie tak!
-No więc ,Jessico. Wybacz ale nie pozwolę ci stąd teraz uciec-powiedział
Lekko się zdziwiłam. Czemu miałby mnie powstrzymać? To bez sensu.
-Wybacz ale nie mam czasu na takie...-w tym momencie poczułam jak chwyta mnie i podnosi do góry.
Następnie przewiesił mnie sobie przez ramię. Nie potrafiłam ukryć mojego zaskoczenia i zdenerwowania.
-Co?! Puść mnie! Co ty wyprawiasz!-krzyczałam.
Louis ignorował moje wrzaski i ruszył w stronę parkietu...miejsca od którego chciałam uciec jak najdalej. Jak on śmiał mnie tak traktować?!
-Debil! Idiota!-uderzałam pięściami w jego plecy.
W pewnym momencie odwrócił głowę w moją stronę. Widziałam go do góry nogami więc dosyć dziwnie się czułam.
-Powiesz mi teraz co ,,Piękny''?-spytał uśmiechając się
Po raz enty już dzisiaj poczułam silne wypieki na twarzy. Ile razy on będzie mi to wypominał?!
-Nic! Zamknij się już!-warknęłam zawstydzona
Usłyszałam jego śmiech. I-D-I-O-T-A! Mam wrażenie, że to będzie dłuuuuuugi wieczór...

***



Przeczytałeś/łaś? Byłabym wdzięczna gdybyś zostawił/a komentarz :D
Na starcie już mówię, że jest to mój taki pierwszy własny blog i nie mam zbyt dużej wprawy w pisaniu jakichkolwiek opowiadań ;d Tak więc fajnie by było gdybyście mogli mi jakoś podpowiadać, dawać pomysły no i oczywiście...poprawiać mnie >.< Tak niestety mam, że często robię błędy no i zapominam o przecinkach :/ Liczę jednak, że uda mi się tego bloga przez jakiś czas podtrzymać i że ktokolwiek będzie to czytać :D
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz